Aktualnie znajdujesz się na:

Świadkowie

Rosjanie

Masowe groby pomordowanych oficerów zostały odnalezione w dużej mierze dzięki postawie kilku Rosjan, którzy mieszkali w okolicy lasu katyńskiego. To oni mieli poinformować Niemców i polskich pracowników przymusowych o miejscu masakry. Nagłośnienie ich udziału w odkryciu grobów prowadziło na nich gniew Kremla.

Groby polskich oficerów w Katyniu po raz pierwszy zostały odkryte latem 1942 r. przez Polaków przymusowo pracujących pod okupacją niemiecką na tych terenach. Mieszkający w pobliżu Katynia Iwan Kriwoziercew i Parfien Kisielow 17 i 18 lutego 1943 r. wskazali władzom niemieckim dokładne miejsce pochówku. Obaj byli rosyjskimi chłopami mieszkającymi w pobliżu miejsca zbrodni. Pierwszy z nich (ur. 1915) w marcu – kwietniu 1940 r. był świadkiem przewożenia przez NKWD ciężarówek z polskimi oficerami. Sam jednak nie widział rozstrzeliwań, ale słyszał od miejscowych o kopaniu wielkich dołów. Zeznał, że kojarzył strażników i kierowców trzech lub czterech pojazdów służących do przewożenia jeńców i twierdził, że pochodzili z NKWD w Smoleńsku i Mińsku. Widział również ciężarówki wracające z Katynia, wypełnione rzeczami osobistymi żołnierzy. Latem 1942 r. usłyszał, że pracujący w okolicy jeńcy polscy dokonali odkrycia części grobów z pomordowanymi oficerami. Na początku 1943 r. jako pierwszy powiadomił stacjonujących w okolicy żołnierzy niemieckich o masowych polskich mogiłach. Został dwukrotnie przesłuchany przez niemiecką policję polową: 17 lub 18 lutego, a następnie 27 lutego 1943 r. Wspólnie z innymi świadkami, okolicznymi chłopami (Parfienem Kisielewem, Iwanem Andriejewem, Grigorijem Wasilkowem) był z Niemcami na miejscu rozstrzeliwań i złożył obszerne zeznania. Był obecny również przy ekshumacji oraz uczestniczył w najmowaniu do prac miejscowych robotników. Występował jako świadek wobec przyjeżdżających do tego miejsca osób i komisji zapraszanych przez Niemców. W 1944 r. wspólnie z matką i sześcioletnią siostrzenicą, z pomocą niemieckiej kolumny samochodowej uciekł przed zbliżającymi się wojskami sowieckimi do Mińska, a następnie udał się na Zachód. Obawiał się bowiem słusznie, że za ujawnienie Niemcom zbrodni katyńskiej może mu grozić kara. Jego matka i siostrzenica zaginęły w drodze, na terenie Niemiec. On sam zgłosił się do amerykańskiej administracji okupacyjnej w Bremie. Amerykanie nie byli jednak w stanie zrozumieć jego zeznań i chcieli przekazać go jednostkom Armii Czerwonej. Udało mu się jednak przedostać do II Korpusu Polskiego stacjonującego we Włoszech, gdzie złożył obszerne zeznania Ferdynandowi Goetlowi i Józefowi Mackiewiczowi (ogółem pięć zeznań dla polskich władz emigracyjnych).

 

 

            Drugi ze świadków, starszy od Kriwoziercewa o 45 lat, był stróżem w daczy NKWD i mieszkał najbliżej miejsca egzekucji w Lesie Katyńskim (według danych Józefa Mackiewicza ok. 600 metrów od miejsca zakopania zwłok na uroczysku Kozie Góry). Jako jedyny z rosyjskich świadków zbrodni słyszał odgłosy rozstrzeliwań polskich oficerów przez funkcjonariuszy sowieckich służb specjalnych. We wrześniu 1941 r. pracował jako palacz w niemieckim szpitalu wojskowym w Gniezdowie i opowiedział polskiemu robotnikowi przymusowemu, że latem 1940 r. NKWD woziło do Lasu Katyńskiego „polskich szpiegów”. W kwietniu 1942 r. poinformował o zbrodni na oficerach dziesięciu polskich robotników pracujących w okolicy w niemieckiej organizacji Todt. 17 lub 18 lutego 1943 r. wskazał Niemcom dokładne miejsce, gdzie znajdowały się masowe mogiły polskich oficerów, a 27 lutego 1943 r. złożył zeznanie, które zostało ujawnione przez radio niemieckie 13 kwietnia 1943 r. Następnie występował jako świadek wobec przyjeżdżających na miejsce osób i komisji sprowadzonych przez Niemców. Po zajęciu okolic Katynia przez Armię Czerwoną we wrześniu 1943 r. został aresztowany przez NKWD wraz synem i zmuszony do zmiany swoich wcześniejszych zeznań. W styczniu 1944 r. został jednym ze świadków sowieckiej Komisji Burdenki. Oświadczył wówczas, że Gestapo zmusiło go do złożenia zeznań, nakazując ogłaszać, że to NKWD rozstrzelało polskich oficerów oraz że wskutek bicia stracił słuch i miał uszkodzone prawe ramię. W efekcie odwołania swoich wcześniejszych zeznań o sowieckim sprawstwie Zbrodni Katyńskiej sprawa karna przeciwko niemu i jego synowi została umorzona i obaj zostali zwolnieni z więzienia. Jego dalsze losy nie są znane.

 

 

            W 1946 r. we Włoszech pisarz Ferdynand Goetel spotkał przypadkowo Iwana Kriwoziercewa, w którym rozpoznał Rosjanina obecnego przy ekshumacjach w kwietniu 1943 r. Z jego opowieści, którą pisarz zapisał we wspomnieniach Czasy wojny, wynika, że to Kriwoziercew i Kisielow zawiadomili Niemców o egzekucjach w Katyniu i wskazali miejsce pochowków. Goetel wspominał rozmowę z nim: „Nie mógł zrozumieć, dlaczego my, Polacy, nie wytaczamy sprawy Katynia przed forum świata, nie wołamy na alarm, nie umieliśmy przedstawić jej na procesie norymberskim. Na niektórych ludzi, którzy się z nim stykali, robił wrażenie człowieka nienormalnego. I był nim niezawodnie, jak nienormalny jest dziś człowiek, który spraw moralnych chce dochodzić na prostej drodze”. Rok później Kriwoziercew zginął w Anglii w niewyjaśnionych bliżej okolicznościach. Znaleziono go powieszonego na drzewie. Inny polski pisarz, Józef Mackiewicz opisał szczegółowo postać i losy Kriwoziercewa w swej książce Mordercy z Lasu Katyńskiego. Po dziennikarskim śledztwie i interwencjach u władz angielskich, którym zwracał uwagę, „że tylko Sowietom i ich agentom zależeć może na unieszkodliwieniu tego świadka”, otrzymał jedynie oficjalny komunikat o jego samobójczej śmierci przez powieszenie 30 października 1947 r. w Sommerset.

Opcje strony

do góry